Najnowsze komentarze
Skąd to umiem? szczerze? sam tak n...
Adam Jurek do: Moja motocyklowa batalia
Chłopie skąd Ty umiesz takie rzecz...
do snapy46: o Czarnobylu także pa...
26 kwietnia 2011 to także 25 roczn...
sn --> mam dokładnie tak samo :)
Więcej komentarzy
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki

13.06.2011 20:45

Moja motocyklowa batalia

Czyli retrospekcja z naprawy motocykla.

Po czterech tygodniach i wielu godzinach spędzonych w garażu znów mogę założyć kask na głowę. Coś pięknego ;)

W lany poniedziałek miałem awarię sprzętu. Jedyne co zdążyłem zrobić to zabawić się w motocyklowego kardiochirurga i rozmontować jego dwucylindrowe serducho. Jako, że matura była za pasem musiałem skapitulować i schować motocykl w głębokie czeluści garażu.

Po trzech tygodniach mogłem w końcu przystąpić do napraw. Głowica splanowana, klucz dynamometryczny w łapie i nowa uszczelka pod głowicę świeżo dostarczona przez kuriera. No to jadziem!

Cóż to była za walka. Motocykl dzielnie bronił się przede mną nie pozwalając prawidłowo ustawić rozrządu. Przy trzecim podejściu musiał skapitulować. 1:0 dla mnie. Luz zaworowy ustawiony, silnik złożony, pozostało podłączyć gaźniki i je wyregulować – po tym wszystkim to będzie betka. Zostawię to na jutro.

Sobota, godzina 15:00 - Gaźniki zamontowane. Hola, hola! Przecież ja nie mam wakuometrów ;( Szybka akcja i potrzebne mierniki zamówione na allegro. Próbowałem wstępnie ustawić gaziory na czuja, ale nie dałem rady. Przy kręceniu rozrusznikiem zauważyłem wyciek płynu chłodniczego – 2 oringi na przewodach mam do wymiany. Trudno, w niedzielę nie pośmigam. Remis,  1:1. Poniedziałek, wakuometrów jeszcze nie ma, ale oringi wymienione i nic już nie leci. 2:1 dla mnie. W środę listonosz przyniósł tak bardzo wyczekiwaną przesyłkę i mogłem brać się do roboty. Jednak motor dalej stawiał opór i nie chciał zacząć oddychać pełną piersią. Tego dnia skapitulowałem, pod nosem kląłem jak szewc, w mych oczach można było zobaczyć obłęd, a sam miałem ochotę wziąć w łapy kątówkę i pociąć ten złom w cholerę.  Znowu remis – 2:2.

Kolejnego dnia, gdy już ochłonąłem i podpytałem się osób bardziej doświadczonych znów zapałałem chęcią przystąpienia do kolejnej rundy tej walki. Dzisiaj ożyjesz cholero – pomyślałem wchodząc do garażu. Spokojna kontrola poszczególnych elementów dała efekty – obejmy na króćcach ssących nie były dobrze dociśnięte przez co gaźniki łapały lewe powietrze. Czyli samobój na własne życzenie. Teraz dziad odpalił i nawet wchodzi na wyższe obroty niż 1000 rpm. Zgasiłem na chwilę silnik i znowu poczułem tą woń. Pod motocyklem powstała zacna kałuża benzyny, ponadto prawy wydech także cały zalany benzyną. Niech to szlag! Motocykl w tej bitwie przeprowadza celny kontratak i wychodzi na prowadzenie, 2:3. Gaźniki w błyskawicznym czasie lądują z powrotem na stole (zaczynam mieć już w tym wprawę). W prawym gaźniku wielki paproch blokuje zaworek iglicowy, po czyszczeniu powinno być wszystko ok. Remis, 3:3. Mam nadzieję, że teraz będzie motor buczeć, bo zaczyna mnie już wkurzać ta zabawa. Jak nie urok to sraczka…

Szybki montaż, szmery-bajery i kawa odpala. Po rozgrzaniu silnika zrobione synchro gaziorów, plastiki poprzykręcane na swoich miejscach. Fatality! 4:3 dla mnie. Zrobiona runda-30km, wszystko układa się na swoich miejscach. Trzeba jeszcze raz ustawić luzy zaworowe bo delikatnie klepią po ułożeniu. Po tym wszystkim to będzie betka (żebym tylko znowu nie wykrakał).

Katecheza na dziś: Naprawa motocykla to niekończący się bój toczony z maszyną. Satysfakcja po takiej walce jest ogromna, spróbujcie sami ;)

 

Jako, że wpis miał być dodany 22 maja, ale RB się posypał daję administracji żółtą kartkę za zwłokę i olanie sprawy usterki RiderBloga. Oby nigdy więcej taka sytuacja nie miała miejsca, czego sobie i wam życzę ;)

Komentarze : 2
2011-06-14 14:04:44 miszi

Skąd to umiem? szczerze? sam tak naprawdę nie wiem :P trochę mnie to interesuje, bo już za gówniarza lubiłem siedzieć z wujkami w garażu którzy co chwila dłubali przy samochodach. Jak mam coś do zrobienia w motocyklu to czytam artykuły, podpytuję się mądrzejszych i bardziej doświadczonych ludzi na forum oraz studiuję serwisówki ;) Wtedy dopiero przystępuję do pracy. Zdecydowaną większość robię sam, ale jak jest jakiś problem lub wątpliwość to zasięgam rady wujka lub pytam się na forum. No i jakoś idzie :D teraz przymierzam się do wymiany uszczelniaczy w przednim zawieszeniu ;)

2011-06-13 22:56:37 Adam Jurek

Chłopie skąd Ty umiesz takie rzeczy :D? Sam to naprawiasz czy ktoś Ci pomaga, bo chyba nie z technikum mechanicznego ;P?

  • Dodaj komentarz